Julian Arden Julian Arden
2249
BLOG

Redaktor Warzecha kontra Bezmyślni Połykacze

Julian Arden Julian Arden Polityka Obserwuj notkę 24

"Ta bezmyślna postawa połykacza nawet najbardziej niestrawnych kąsków rządowej propagandy ujawniała się już kilkakrotnie, m.in. przy rozpoczęciu polskiej prezydencji, która była ponoć ukoronowaniem dziejów państwa polskiego od Mieszka I począwszy, albo przy Euro 2012. Jeśli przy sprawie tak konkretnej ktoś bezrefleksyjnie powtarza, jak strasznie się cieszy i jak wielki sukces osiągnęliśmy, to nazywanie go inteligentnym byłoby grubą przesadą." (Ł.Warzecha)

 

Świetny kawałek prozy, naprawdę. Osobiście jestem wielkim amatorem krwistej, męskiej literatury. Lubię Londona, wychowałem się na powieściach Curwooda. Jednak (a może właśnie dlatego) jakoś niezbyt cenię publicystów, którzy wymyślają swoim czytelnikom. Redaktor Warzecha mówi, że mówi, a jeśli ktoś nie zgadza sie z tym, co mówi, to naraża się na obelgi krewkiego dziennikarza. Z góry, awansem.

 

Niestety mój sceptycyzm, również wobec podobnych przemów redaktora Warzechy spowodował, że od dawna nie mam możliwości przekazać mu swoich opinii bezpośrednio. (No dobrze, zdaje się, że używam też regularnie słowa "brukowiec" wobec jednej z gazet, w których nasz bohater publikuje). W każdym razie, skoro z przyczyn obiektywnych nie mogę tego zrobić na jego kolumnie, zadałem sobie trud skomentowania jego wpisu w oddzielnej notce.

 

Otóż większość tego, co w swoim felietonie napisał red. Warzecha (poza czerstwymi kawałkami pour epater bourgeois jak ten powyżej) jest zgodne z prawdą. Oczywiście, są tam też drobne niekonsekwencje, jak chociażby sprzeczność miedzy punktem 2 (nie wiadomo co, jak i jakim kosztem negocjował premier, i jakie straszne skutki wywoła to w przyszłości), a punktem 3 (premier nic nie negocjował, bo nie było takiej potrzeby). Ale w końcu to drobiazg, jeśli całość tekstu z grubsza trafia w samo sedno jak u Młynarskiego. Z tym sednem nie ma nic dziwnego, bo red. Warzecha powtórzył rzeczy, które są powszechnie znane. Widocznie uznał, że jest taka potrzeba i że są tutaj ludzie, którzy nie wiedzą, że w Polsce notowany jest wzrost gospodarczy (to chyba dobrze?) i że w zw z tym nasz kraj będzie płacił rosnacą składkę do UE, że budżet wymaga akceptacji Parlamentu Europejskiego (panie redaktorze, to naprawdę nowość??), oraz że jest to druga i ostatnia perspektywa, w której Polska dostanie tak wielkie dofinansowanie. Ostatnia między innymi dlatego, że jeśli Polska je właściwie wykorzysta, to po 2020 roku nie będzie już potrzebować tak wielkich dotacji - no i nie będzie ich dostawać. Na koniec dziennikarz rzucił jak należy, że nie widzi żadnej strategii właściwego wydatkowania tych wielkich środków, ale zamiast zaproponować właściwą strategię, ograniczył się do rzucenia poetyckiej metafory.

 

Felieton red. Warzechy zasadniczo akceptuję. Prezentuje on z grubsza normalny poziom tekstu z kategorii "zatroskany" i lokuje się sporo powyżej średniej dla Salonu24, co pozwala przy okazji zastanowić się nad tą średnią. Sugerowałbym ewentualnie, aby w następnych swoich tekstach autor ograniczył okładanie po hajdawerach swoich czytelników - tych, którzy potencjalnie mogą się z niektórymi opiniami p. Warzechy nie zgadzać. Sądzę, że gdzieś daleko, w szkole dla redaktorów ukrytej w odległym zamczysku strzeżonym przez zaklęcia, uczą elewów między innymi tego, jak odnosić się do czytelników. Warto sobie przypomnieć. Świat nie kończy się na prasie brukowej, mimo że czasem stwarza takie pozory. Felietoniści starszej szkoły jakoś to wiedzieli.

Raczej bezlitosny, ale w miarę uprzejmy. Od czasu, gdy cisnąłem w brata kielichem, wiele się zmieniło.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka